Początek listopada to ostatni moment na porządki w ogrodzie, żeby mrozy i śnieg go nie zniszczyły. Trzeba nie tylko zabezpieczyć rośliny, ale także m.in. uporządkować trawnik. Dziennikarka Maja Popielarska przypomina zwłaszcza o posprzątaniu liści.
Liście trzeba zebrać, bo trawa potrzebuje stałego dostępu do powietrza, tłumaczy w rozmowie z Newserią Lifestyle, prowadząca program „Maja w ogrodzie”:
– Chodzi przede wszystkim o te stosunki wodno-powietrzne, czy nie pojawi się pleśń później wiosną, kiedy będzie bardzo długo leżał śnieg. Najważniejsze w ogrodzie jest sprzątanie liści z trawnika, bo wszystko co go gniecie, źle na niego wpływa – wyjaśnia Popielarska.
Samo grabienie liści jednak nie wystarczy. Trzeba też pamiętać o wertykulacji, czyli bardzo dokładnym wygrabieniu tzw. filcu i aeracji, czyli napowietrzenia trawnika.
– Kiedy przyjdzie już śnieg, będzie dosyć długo leżał i chodzi o to, żeby trawa nam nie zgniła, żeby miała wystarczającą ilość powietrza w korzeniach, bo pamiętajmy, że w ziemi jest nie tylko woda, nie tylko sama struktura gleby, ale także powietrze – tłumaczy Maja Popielarska.
Zazwyczaj wertykulację trawnika przeprowadza się dwa razy do roku – wczesną wiosną, na przełomie marca i kwietnia oraz na jesieni, na przełomie sierpnia i września.
– Trochę jest już na to za późno, bo po takim zabiegu trawnik „obrywa” i potrzebuje czasu na regeneracje. Jeżeli jesteśmy w tych cieplejszych regionach Polski, czyli na południowym zachodzie, to myślę, że jeszcze można spróbować – doradza prezenterka.
O ile o trawnik powinno się zawsze dbać w ten sam sposób, o tyle z kwiatami i ich przetrzymaniem przez zimę można trochę poeksperymentować. Maja Popielarska w tym roku postanowiła nie ścinać liści bylin na rabatach i sprawdzić, czy przetrwają do wiosny. Taki eksperyment poleca jednak doświadczonym działkowcom.